Między macierzyństwem a miłością – surowe słoweńskie kino o wielkim dylemacie i ogromnej samotności widzianej w twarzy naznaczonej śladami po ciosach. Akcja rozwija się niespiesznie, mroczny rytm jest konsekwentnie zachowany, ale najważniejszy jest tu spektakl mimiczny Marusy Majer. I te chłodne zdjęcia z piękną klamrą muzyczną. Nieoczywisty dramat, w którym każdy wybór jest tragiczny. Dobry.