Typowy film, na którym 1/3 sali nie dociera do końca seansu. Gdyby wyciąć z niego przegadane dialogi i wszelkie dłużyzny(jakieś 50% całości), to mógłby być to niezły film o młodym człowieku poszukującym swojego miejsca w życiu i jego skomplikowanych relacjach z ojcem.
Nie wiem kto nie jest w stanie wytrwać do końca filmu, może to Ci, którzy oglądają durne komedyjki. Byłam w kinie Muranów i nikt nie wyszedł. Przeraziła mnie perspektywa oglądania 3 godzinnego filmu, ale przeleciał mi ten czas nie wiem kiedy. Moim zdaniem każdy fragment filmu miał swoje znaczenie.
Nie wiem kto jest w stanie wytrwać do końca filmu, może to Ci, którzy chodzą do Starbucksa i kupują markowe ciuchy w secondhandach, a tak serio to film średni i przegadany i jedynie momentami ciekawy.
No właśnie haha. Myślę, że dobra kawa, dobre ciuchy, ale też zwykła woda i chińskie trampki nie zepsują amatorowi refleksji nad tym padołem odbioru tego filmu.
Obawiam się, że autorowi wpisu nie chodziło o odbiór filmu przez osobników w markowych ciuchach, pijących drogą kawę, a o sam fakt, że przyszli do kina się pokazać w owym anturażu. Tak więc siedzą do końca i gdy zapalą się światła po zakończonym sensie - pozostali mogą ich podziwiać z kubkami w ręku i metkach na wierzchu...Tak to zrozumiałem...