Myślałem, że film będzie skupiony na relacjach między bohaterami i narastającym między nimi napięciu, niestety po godzinie okazuje się, że Polański to to jednak nie jest i druga połowa to już typowy amerykański horror, na dodatek z zupełnie absurdalnym antagonistą.
Do tego bohater który pojawia się w drugiej części filmu, to jedna z najgłupszych horrorowych postaci, spokojnie mógłby się pojawić w Fargo czy innym filmie Coenów. Nie powiem, scena z mierzeniem piwnicy była zabawna, tylko nagle z horroru zrobiła się komedia czy parodia. A zakończenie to już typowa sieczka jaką widzieliśmy w setkach innych horrorów.
Jak dodać to wszystko do siebie, to niby nie jest źle, ale też bez rewelacji, a tak dobrze się zapowiadał...
(Spojler!) I znowu, tak jak w X, straszyć ma stara baba z obwisłymi cyckami, nie wiem co w tym strasznego, to po prostu absurdalne. Na dodatek tutaj ona jest zmutowanym owocem kazirodztwa, więc zupełna sztampa.
Właśnie fajny zabieg. Klisza to by dopiero była jakby polecieli do końca z tą dwójką i by się okazało że gość jest w to zamieszany :D
Świetnie powiedziane. Mam bliźniacze odczucia. Trochę szkoda, bo pierwsza część filmu rozbudziła apetyt na więcej.
Jakim Calem? Chodzi o Keitha? Wydaje mi się że miało to zmylić widza. Ja cały czas myślałam że to on będzie agresorem. SPOJLER!!! A biedaczek umarł z rąk jakieś wyjątkowo silnej (!) opóźnionej staruszki.
No i mocno szkoda, bo z naprawdę fajnego horrorka zrobiła się jakaś komedia. Historia dziewczyny była świetna, historia AJ była świetna, motywy z policją... ale potem się popsuło. I dostaliśmy takie niewiadomoco z jakimś pokracznym monstrum z piwnicy, co to ma siłę jakiegoś herosa, od czapy wątek z Murzynem, bezpieczne upadki na asfalt, dziadzio w łóżku... ech, dobrze żarło ale zdechło.
W filmie "X" jednak bardziej liczy się przesłanie o korzystaniu z życia, aniżeli bycie horrorem jako takim. Co i tak jako wątek poboczny głównego wątku wyszło im lepiej w "X" niż tutaj w filmie w którym motyw horroru miał grać główne skrzypce.
Poza tym w "X" straszna, chora psychicznie i naga, stara kobieta z obwisłymi piersiami ma moralizatorski sens. Nie pojawia się tam tak sobie bez powodu, byle straszyć widza. Fabuła "X" skupia się na pochwale czerpania radości ze swej seksualności, z budowania relacji nie pomijających kwestii seksualnych. A z drugiej strony na podkreśleniu do jakich problemów, a wręcz do jakiego zła może doprowadzić purytanizm obyczajowy połączony z religijnym fanatyzmem. Co ta upiornie wyglądająca i zachowująca się kobieta symbolizuje. Z drugiej strony mamy wyswobodzoną z religijnego fanatyzmu ojca (będącego pastorem) młodą dziewczynę, która wbrew jego woli nie gardzi seksem jak tego on oczekuje wedle purytańskich zasad głoszonych przez niego z Biblii.
no nie sposób się z tobą nie zgodzić, film ogólnie dobry, ale pierwsza połowa zapowiadała przynajmniej bardzo dobre kino, a generalnie im dalej tym gorzej :D scena z wejściem mamuśki przez betonowa ścianę a potem urwaniem ręki i okładaniem nim ofiary - dramat xD